- Ktokolwiek to jest, czemu miałby przyjeżdżać akurat tutaj?
- Bo tu nawet nie trzeba się ukrywać. Zwróciłabyś uwagę na jednego więcej świra w czarnej pelerynie? Sama z nimi rozmawiasz, wcale się ich nie obawiając. RS 123 - On ma rację - poparł go nagle Sean. - Przestańcie na mnie obaj patrzeć takim wzrokiem, bo robi mi się nieswojo - zażądała. - Zgadza się, rozmawiam z podobnymi osobami, ale nie wolno mi zdradzać szczegółów tych rozmów. Tajemnica zawodowa. - Tak, ale gdybyś dowiedziała się o czymś niepokojącym, musisz powiadomić któregoś z nas - zażądał Sean. Bryan postarał się ukryć zadowolenie z faktu, że policjant przynajmniej podświadomie zaakceptował go jako partnera. - Nigdy nie pozwoliłabym, żeby stało się coś złego. Zrobię wszystko, by do tego nie dopuścić. A teraz wybaczcie, ale pora się zbierać, zrobiło się późno. Maggie, serdeczne dzięki za poczęstunek. - Cała przyjemność po mojej stronie. Hej, zostaw te talerze, ja się nimi zajmę. Bryan podniósł się również, wyciągnął rękę do pani domu. - Ja także dziękuję. Było mi bardzo miło panią poznać. - Chętnie ujrzę pana ponownie. Chociaż zostało to powiedziane bardzo uprzejmie, Bryan nie był pewien, czy w tych słowach nie zabrzmiało również pewne ostrzeżenie. Sean odprowadził ich do drzwi, wsiedli do samochodu. - Byłeś kiedyś w Nowym Orleanie? - zagadnęła Jessica, gdy wracali do domu. - Byłem. - Kiedy? Jeszcze przed huraganem Katrina? - Tak. Przyglądał jej się, obserwując profil Jessiki w świetle mijanych lamp i neonów. RS 124 - To wspaniałe miasto. I bardzo dobrze sobie radzi - rzuciła niemal gniewnie, jakby chciała nie tylko powiedzieć, że Nowy Orlean dochodzi do siebie po katastrofie, która go dotknęła, lecz także przekonać Bryana, że on się myli, gdyż w tym cudownym mieście, które autentycznie kochała, nie ma miejsca na czyste, nieludzkie zło. W rzeczywistości irytował ją głównie fakt, że Bryan tak bardzo działał na jej zmysły - gorzej nawet, gdyż budził coś głęboko skrytego w jej duszy. Dalsza droga przebiegła w milczeniu. Jessica zaparkowała pod domem, wysiedli, podeszli do drzwi. Dziwne, miała trudności z trafieniem kluczem do zamka. - Bardzo mi się podobał twój wykład. Nie tylko sama treść, ale też sposób, w jaki potrafisz ją przekazać. - Dziękuję. To pewnie kwestia długiej praktyki. Wreszcie udało jej się otworzyć drzwi. Weszli do domu, gdzie panowała ciemność i cisza, a wtedy nastąpił niezręczny moment, gdyż żadne nie wiedziało, co powiedzieć. - Dziękuję za to zaproszenie do domu Seana. Było mi miło poznać twoich przyjaciół, doceniam też fakt, że Sean mi ufa. Przechyliła głowę na bok. - Mam nadzieję, że jesteś godzien tego zaufania.