- To tylko ja. - Zuzanna otworzyła drzwi. - Przyniosłam ci małe
co nieco. Chyba nie masz nic przeciwko temu? Imogen leżała na łóżku wciąż w tej samej koszulce z Astrid. Ufarbowane na czarno krótkie włosy sterczały na wszystkie strony, odcinając się od bladej twarzy. - Zimno tu. - Zuzanna postawiła tacę na łóżku. - Może chcesz szlafrok albo sweter? - Nie, dziękuję. - Dasz radę coś zjeść? - Jasne. - Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Nie jestem chora. Zuzanna usiadła w nogach łóżka. - I tak trzymać. Nastolatka westchnęła i bez specjalnego zainteresowania przysunęła sobie tacę. Nadgryzła połówkę grzanki. - Flic dzwoniła do szpitala. Babcia wyraźnie lepiej się już czuje. Twoje siostry pojechały ją odwiedzić. - Zuzanna się uśmiechnęła. - Chloe niechciała dłużej czekać. Ostatnio bardzo wydoroślała, prawda? - Uhm. Zuzanna spojrzała na podłogę. Poza dodatkowym łóżkiem wszystko wyglądało normalnie: porozrzucane rzeczy - buty, skarpetki, powieść o Bridget Jones, buteleczka czarnej emalii (chociaż Imogen nie miała pomalowanych paznokci ani u rąk, ani u nóg), otwarta puszka coli, dżinsy... Z obrzydzeniem przypomniała sobie, co leżało ukryte pod podłogą. - Zastanawiałam się - zaczęła - czy nie masz ochoty pogadać. - O czym? - Nie wiem. Tak ogólnie. - Zuzanna ostrożnie brnęła naprzód. - Tyle się wydarzyło, tak wiele przeszłaś... Imogen odłożyła grzankę. - Nie chcę rozmawiać. Niczego innego Zuzanna nie oczekiwała. - Wiem, że nie chciałaś zeznawać na policji, i rozumiem, dlaczego. Ale mnie to chyba nie dotyczy? - Dlaczego? - Bo dotąd mogłaś ze mną rozmawiać. Zawsze byłyśmy w dobrych stosunkach, przynajmniej wydawało mi się, że tak uważasz. I chyba powinnaś już wiedzieć, że wszystko, co mi powiesz, pozostanie między nami, jeśli tego zechcesz. - To akurat wiem. Ale i tak nie chcę rozmawiać. 305 Terapeutka przełknęła rozczarowanie i spróbowała wysunąć inną propozycję: - Więc może skończysz jedzenie, ubierzesz się i pojedziesz ze mną do szpitala? - Raczej nie. - Imogen poczuła, że dolna warga zaczyna jej drżeć. Nie chciała się rozpłakać. Nie teraz, nie przy Zuzannie. - Nie dam rady, rozumiesz? Nigdzie nie chcę jechać, a już na pewno nie tam. - Oczy napełniły jej się łzami, a dłonie zacisnęły w pięści. - Nie chcę widzieć Groosi w tym stanie, nie po tym, jak... - Rozumiem. - Zuzanna wstała. Jej wzrok mimo woli powędrował pod ścianę, gdzie tamtego okropnego dnia podwinęła dywan. - Co jest? - spytała Imogen. - Nic.