Nie zamierzał wdawać się w sprzeczkę przed
obiadem, zwłaszcza że poruszyła go jej wrażliwość. - Teraz rozumiem, dlaczego nie lubisz lorda Peringtona. Którego kota przed nim uratowałaś? - Lorda Bagglesa. Drzemie w sypialni. - Nie wiedziałem, że w Londynie mieszka tylu sadystów. Victoria wzruszyła ramionami i pogłaskała Shebę. - Słabi ludzie demonstrują siłę, wyżywając się na bezbronnych istotach. Zaledwie po jednym dniu małżeństwa kobieta, którą poślubił, okazała się zupełnie inna, niż sądził. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy, że uroda wcale nie jest jej największą zaletą. Victoria powstrzymywała się od zerkania na męża, kiedy wysiadali z powozu i szli do rozległego ogrodu lady Nofton. Nawet nie skrzywił się na jej menażerię, a wręcz okazał zrozumienie. Nie spodziewała się po nim takiej postawy. - Ktoś do ciebie macha - powiedział cicho. Ocknęła się z zamyślenia i ujrzała postawną kobietę zmierzającą ku nim przez trawnik. - To lady Nofton. Bądź miły. Ścisnął jej dłoń. - Nie jestem jednym z twoich zwierzątek. I nie mam dwunastu lat. - Niczego takiego nie sugerowałam. Po prostu nie chcę dzisiaj żadnych niespodzianek. - A, rozumiem. Jestem gorszy od dwunastolatka. - Zasłużyłeś na swoją reputację. - Podobnie jak ty. Pokazałaby mu język, ale przyszło jej do głowy, że mimo wszystko nie sprzeciwił się jej udziałowi w jednym z charytatywnych przedsięwzięć, a nawet sam postanowił jej towarzyszyć. Zaskoczył ją po raz kolejny. - Tak się cieszę, że przyszłaś - zawołała gospodyni, ujmując Victorię za ręce. - Mam straszny kłopot z rozmieszczeniem gości. - Pokaż mi listę. Sinclairze, przedstawiam ci lady Nofton. Estelle, to mój mąż, lord Althorpe. - Bardzo mi miło, że zaszczycił pan swoją obecnością nasze skromne spotkanie, milordzie. Markiz uśmiechnął się czarująco. - Zawsze chętnie wspieram szczytne cele. A tak przy okazji, jakiej sprawie tym razem służymy? Victoria odchrząknęła. Mógł zapytać ją wcześniej, na litość boską! - Popieramy skrócenie czasu pracy dzieci, a zwiększenie godzin nauki - wyjaśniła. - Wspaniale. Gdzie znajdę porto, żeby wznieść toast za powodzenie waszych starań? Z przyjemnością wam pomogę, ale pod warunkiem, że dostanę do picia coś mocniejszego niż poncz. Na twarzy gospodyni odmalowała się konsternacja. - Hollins, kamerdyner, pana obsłuży. Mój mąż jest dzisiaj nieobecny, ale ma w gabinecie spory zapas