mentalnie z rzeczywistości. Kiedy jednak podpisał w pomieszczeniu
aresztu stosowne formularze, wiedział, że tym razem nie pomoże mu żadne fantazjowanie. Pobranie odcisków palców i próbki DNA okazało się względnie proste, ale badanie fizyczne wiązało się z tak wielkim upokorzeniem, że całą siłą woli powstrzymywał się, by nie wycofać zgody i nie kazać się natychmiast wypuścić. Powiedziano mu, że jeśli zapadnie decyzja o umorzeniu śledztwa, ewentualnie jeśli w późniejszym terminie zostanie oczyszczony z zarzutów, będzie mógł zażądać, aby wszystkie próbki zniszczono w jego obecności. Nie potrafił sobie jednak wyobrazić żadnych okoliczności, które zmusiłyby go do ponownej dobrowolnej wizyty w tym miejscu. Crocker czekał na niego, więc z budynku wyszli razem. Było już ciemno. Świeże, rześkie powietrze wręcz zapraszało do spaceru. 274 - W porządku? - spytał prawnik. - Niezupełnie. - Matthew zrobił kilka głębokich wdechów, wypchnął z pamięci przykrość związaną z badaniem, po czym wrócił do tego, co nie dawało mu spokoju, odkąd wyszedł z pokoju przesłuchań. - Co, do diabła, ma z tym wspólnego śmierć Karo? - Ba, żebym to ja wiedział! - Przecież odbyła się rozprawa! Wszyscy umieraliśmy ze strachu, żeby koroner nie orzekł samobójstwa. Crocker milczał. - Zapadł werdykt „śmierć z przyczyn nieustalonych", bo nikt nie mógł dojść, dlaczego Karo spadła, ale koroner wykluczył wszelkie matactwa, ani razu nie padło nawet najmniejsze podejrzenie... - Matthew poczuł, że chwyta go za gardło zupełnie nowy rodzaj strachu. - A potem te pytania o Izabelę... - W tym także nie mogę ci pomóc. - Powiedziałem im, że o oskarżeniach Imo dowiedziałem się od Izabeli i Micka. - Matthew, który wyprzedzał Crockera o kilka kroków, nagle obrócił się na pięcie, porażony nową myślą. - Założę się, że to robota Flic! Na pewno powiedziała, że widziała mnie wtedy na stacji... Rozumiesz, sama tam była, kiedy zdarzył się ten wypadek, i próbuje zwalić to na mnie! - Możliwe. - Crocker przestępował ciężko z nogi na nogę, wypuszczając obłoczek oddechu. Wyraźnie czuł się nieswojo. - Wiesz, Matthew, mówiłem ci już, że to nie moja działka. Powinieneś sobie poszukać dobrego adwokata od spraw karnych. - Podrapał się po brwi. - Jeśli tylko pozwolisz sobie pomóc, z przyjemnością się tym zajmę. Matthew nagle zrobiło się zimno. Podszedł krok bliżej i spojrzał prawnikowi w twarz. - Ty nie do końca mi wierzysz, prawda? - Przecież nic takiego nie powiedziałem - bronił się Crocker. - Nie musiałeś. 50. - Dobrze się czujesz? - spytała Sylwia Matthew. Odebrała jego telefon w gabinecie. Mówiła ściszonym głosem, czując się mocno nie w porządku wobec wnuczek, że w ogóle z nim rozmawia, a na dodatek jeszcze wyraźnie mu współczuje. - O tyle o ile. A ty? 275 - Bywało lepiej.