zabrzmieć wahaniem. - Ale nie podoba mi się to.
- Słyszę - odparł, a ona wyobraziła sobie jego uśmiechniętą twarz. - Wierz mi, tak będzie lepiej. - Lepiej dla mnie. Mogę tylko mieć nadzieję, że nie gorzej dla ciebie. Nie wiem, jak ci, dziękować za to wszystko... - A ja wiem. Jeśli będziesz jutro wieczorem w mieście, pozwól zaprosić się na kolację. - Nie - powiedziała twardo. - Wczoraj wyjaśniłam ci dlaczego. Nic się nie zmieniło. - No trudno. Przynajmniej próbowałem. Gładko zmienił temat: - O której masz samolot do Dallas? - O drugiej z czymś. - Wracasz wieczorem? - Nie, prześpię się tam i przylecę pierwszym porannym samolotem. an43 89 - No dobrze. To do usłyszenia, skontaktuję się z tobą, jak wrócisz. - Na razie. I wielkie dzięki. Och... - przypomniała sobie coś nagle. - Dowiedziałeś się może, jak Diaz ma na imię? Ten morderca. Byłoby nam łatwiej odsiewać te plotki, które odnoszą się do niego. - Niestety nie. Nie znam jego imienia - odparł True, ale krótkie, trwające może ułamek sekundy wahanie dało Milli do myślenia. Znów wiedział więcej, niż chciał ujawnić. Nie naciskała. I tak bardzo jej pomógł. Podziękowała mu raz jeszcze, pożegnała się i zaczęła szykować do drogi. Miała jeszcze pranie do zrobienia, rachunki do popłacenia, trochę sprzątania. Oprócz prania najbardziej uciążliwe zdawało jej się zawsze odkurzanie. Ale lubiła mieszkać w czystym i pachnącym domu, więc zmuszała się do sprzątania. Co tydzień stawiała w każdym pokoju świeże aromatyczne potpourri, dzięki temu codziennie witał ją w mieszkaniu orzeźwiający wspaniały zapach. Często był to jedyny przyjemny akcent w całym dniu. O dziewiątej trzydzieści ostatnia wyprana partia ciuchów była już w suszarce. Milla nakleiła znaczki na listy, które musiała wysłać; po namyśle postanowiła zanieść je na pocztę, zamiast wrzucać do pobliskiej skrzynki. I tak miała jeszcze rachunek z karty kredytowej do uregulowania. Wzięła kluczyki od samochodu i sprawdziła jeszcze, czy numer tajemniczego telefonu, który przyniósł jej wiadomość o Diazie, wciąż jest w pamięci komórki. Numery czasem po prostu znikały, a ona nie miała pojęcia dlaczego. Najprawdopodobniej an43 90 bezwiednie wybierała jakąś kombinację klawiszy oznaczającą czyszczenie pamięci. A może chodziło o coś innego; w każdym razie numery znikały No i proszę: kiedy weszła z menu do „połączeń przychodzących", nie było tam nic. Zero. Ani jednego złamanego numeru. Syknęła z irytacją, po czym pobiegła na górę po świstek papieru, na którym w nocy zanotowała numer. Dzięki Bogu, że to zrobiła! Teraz mogła wstąpić do biura, przy okazji odwalić trochę papierkowej roboty i sprawdzić numer w biurowym komputerze.