- Myślisz, że ktoś to sprawdzał? Przy prywatnej adopcji, dziesięć
lat temu? Dzisiaj można weryfikować takie rzeczy, ale nawet teraz, jeżeli jest potwierdzona notarialnie zgoda matki na adopcję, nikt nie sprawdza numeru ubezpieczenia. Po co? Nowi rodzice i tak wyrabiają dziecku jego numer. - Wiesz może, dokąd szły te dzieci? - spytała Milla, rozpaczliwie wierząc wbrew rozsądkowi. - Jaki prawnik zajmował się adopcjami? Cokolwiek...? Bez tych informacji będzie znów w punkcie wyjścia. - Taaa - uśmiechnęła się Ellin. - Sama lista to trochę za mało, co? Przydałoby się trochę informacji ekstra? Prawnik, który zajmował się wszystkim, mieszka w tym mieście. Wiedział, że adopcji jest dziwnie dużo, ale płacili mu nieźle, więc nie zadawał niepotrzebnych pytań. Mówiono mu, że to dzieci z biednych latynoskich rodzin, które chcą uchronić od nędzy ich ubodzy rodzice. Poza tym sami wiecie, jak Latynosi reagują na nieślubne dzieci swoich córek: wstyd i gadanie na całą wieś. W takim układzie każda panna chętnie i szybko pozbywa an43 378 się przypadkowego dzieciaka. No, przynajmniej to właśnie mówiliśmy Hardenowi. Chodźmy do niego, powinien coś mieć. Przynajmniej nazwisko adwokata drugiej strony Dwie godziny później wracali już do Roswell. Prowadził Rip, bo Milla, roztrzęsiona i zapłakana, nie była w stanie utrzymać kierownicy Trzymała w ręku kopię aktu urodzenia Justina, razem z kopiami wszystkich papierów Hardena Simsa dotyczących tej konkretnej adopcji. Adwokat rodziców miał kancelarię w Charlotte, w Karolinie Północnej. Wszyscy jej powtarzali, że dokumenty adopcyjne są tajne i że będzie potrzebowała wyroku sądowego, aby je obejrzeć. Ale ona wierzyła, że wydobędzie wszystkie informacje od tamtego prawnika z Karoliny Północnej. Nawet gdyby miała go pozwać i uzyskać ten nieszczęsny wyrok. Wygrałaby w sądzie, jej sprawa była zbyt znana, miała za sobą całą opinię publiczną. Przyszłość nie była już wielką niewiadomą. Udało się! Wiedziała, że przed nią jeszcze dużo chodzenia i załatwiania, ale wiedziała też, że na końcu drogi czeka jej syn. * ** Dojechawszy do Roswell, postanowili że nie będą się zatrzymywać. Do domu był kawał drogi, wiedzieli, że nie wrócą przed nocą, ale i tak oboje chcieli wracać jak najszybciej. - Co zamierzasz? - spytał Rip poważnie. Mówił o Diazie. - Jeszcze nie wiem. an43 379 Nie mogła myśleć o tym zbyt intensywnie, aby się nie załamać. Zdrada Diaza bolała jeszcze bardziej niż oszustwa Susanny. Ufała temu facetowi bardziej niż komukolwiek na świecie. Oddała mu swoją duszę, ciało, całe swe życie. Czemu miałby jej zrobić coś takiego, wiedząc, ile czasu i energii poświęciła na szukanie Justina? Równie dobrze mógł pchnąć ją nożem w plecy. Rozpamiętywała każdą wspólnie spędzoną chwilę, szukając jakiegoś wytłumaczenia,